Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Moro(wa) lektura

Ze wszystkich zwierząt najbardziej boję się domowych kotów. Serio — kiedy bym nie gościła u znajomych czy nieznajomych „kociarzy”, historia się powtarza. A to kawał futra spada mi znienacka na plecy podczas porannego majstrowania przy ekspresie do kawy. A to dwie najeżone kule ze świecącymi ślepiami bębnią nagle po żołądku w środku nocy, otwierając sobie na moim bebolu jakiś koci park trampolin. A to puchate dziesięć kilo wskakuje za dnia na głowę, czochrając pazurami potylicę — zupełnie, jakby wydawało mu się, że jest bocianem, a ja słupem, na którego szczycie należy uwić gniazdo. Po wielu podobnych doświadczeniach, logika nakazywałaby raczej unikać miejsc, w których potencjalnie mogą mnie spotkać kolejne wypadki. Rzecz w tym, że zazwyczaj to z „kociarzami” właśnie świetnie się dogaduję, a co może i ważniejsze, to w ich domach najczęściej znajduję na półkach książki, które mnie oczarowują.  Tak też było i tym razem: buszując po nocy odnalazłam w domowej biblioteczce int

Czwartkowe tłuste okruchy

Co do pączków to jadam rzadko (choć jeśli już dojdzie do spożycia, to jest ono hurtowe). Żaden ze mnie wtedy koneser czy tam inny neseser - zażeram się najtańszymi i nie patrzę czy z dżemem, czy ze śmietaną.  Wczoraj na ten przykład zakupiłam w Glasgow paczkę najtańszych pączków z jakiegoś wielkiego marketu. Pan przy kasie kiwał głową że zrozumieniem, widząc sunące na taśmie smakołyki. - Aj noł... Tusi siartek!!! - szpanował znajomością języka polskiego. 50 pensów (2,5zł) za 5 wielgachnych kuli sowicie nadzianych cudną marmoladą! Uszy się trzęsły, a podniebienie wariowało. Drugi, trzeci i kolejne meldowały się w żołądku...  Miałam zanieść do pracy poczęstować znajomych, ale uznałam, że samymi okruszkami to już chyba nie wypada… Okruchy poszły do kosza! ;) PS. Kolejna sportowa foteczka autorstwa Katarzyny "Szaku" Juchniewicz ( the-after-image ). Nieudolne wklejenie pączka z dziurą: Iwona Dziura.

Etykiety

Pokaż więcej