Ze wszystkich zwierząt najbardziej boję się domowych kotów. Serio — kiedy bym nie gościła u znajomych czy nieznajomych „kociarzy”, historia się powtarza. A to kawał futra spada mi znienacka na plecy podczas porannego majstrowania przy ekspresie do kawy. A to dwie najeżone kule ze świecącymi ślepiami bębnią nagle po żołądku w środku nocy, otwierając sobie na moim bebolu jakiś koci park trampolin. A to puchate dziesięć kilo wskakuje za dnia na głowę, czochrając pazurami potylicę — zupełnie, jakby wydawało mu się, że jest bocianem, a ja słupem, na którego szczycie należy uwić gniazdo. Po wielu podobnych doświadczeniach, logika nakazywałaby raczej unikać miejsc, w których potencjalnie mogą mnie spotkać kolejne wypadki. Rzecz w tym, że zazwyczaj to z „kociarzami” właśnie świetnie się dogaduję, a co może i ważniejsze, to w ich domach najczęściej znajduję na półkach książki, które mnie oczarowują. Tak też było i tym razem: buszując po nocy odnalazłam w domowej biblioteczce int
Strona poświęcona działalności scenicznej i pisarskiej autorki książki "Dziura w podróży".