Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2016

Polski Słup

Dzisiaj w polskim sklepie w Londynie: Stoję sobie w kolejce do stoiska mięsnego. Gapię się przez szybę na kawał salcesonu. Liczę ile błyszczących chrząstek przypada w nim na decymetr kwadratowy. Kolejka porusza się strasznie wolno. Baba obsługiwana przez przysadzistą panią Jadzię nie umie się zdecydować. — Poproszę....yyyyyyy..."polędwicę z liściem"...albo nie! "Schab gajowego"! Trzydzieści deko...albo wie pani co...proszę dokroić...  — wypala akurat w momencie, jak pani Jadzia zdążyła już odłożyć kawał mięcha na miejsce. I tak w kółko. Stała baba w kolejce z pół godziny, przecież mogła sobie przemyśleć, co i ile będzie kupować. Nigdy nie pojmę tego fenomenu. Mam wrażenie, że zaraz nawet baleron wyjdzie przez nią z siebie. Następna do obsłużenia jeszcze lepsza. Wylewna jak pasztetowa. Przy okazji kupowania podrobów opowiada pani Jadzi co jej leży na wątrobie. Stopniowo wyłączam się pogrążając we własnych myślach. "Czy można kupić tłumik do kra

Zesłana do lochu. Kartka z podziemia.

Dobre wieści! W Anglii przestało wreszcie (na chwilę) padać. Wszyscy niczym ślimaki po deszczu wypełzają teraz ze swoich ciasnych, wilgotnych domków na ulice miast. Na termometrze plus osiem stopni Celsjusza i ciut słońca na horyzoncie. Chociaż dalej chłodno, już sam brak deszczu wywołuje na Wyspach prawdziwe szaleństwo! Tutaj zaczęła się kilkudniowa wiosna i każdy demonstruje to na swój sposób. Bogaci już wietrzą się w sportowych kabrioletach z odsuniętym dachem. Ci w zwykłych osobówkach dotleniają się przez otwarte okna na tzw. zimny łokieć (gołe przedramię obowiązkowo w tatuażach!). A kogo nie stać na żaden samochód, ten przynajmniej chodzi w krótkich spodenkach… Agenta Dwa Zero Jeden Sześć cechuje dotychczas perfekcyjne wyczucie czasu! Kiedy byłam bezrobotna i miałam całe dnie na to, żeby do woli latać po dworze i wdychać świeże powietrze, trzymał kurek z deszczem odkręcony na maksa, żebym przypadkiem nie wytknęła nosa z domu. Kiedy zaś wreszcie zaczęłam chodzić do

Agenci i Cyklopi

Prawda zawsze na wierzch wypływa, Braciszkowie! Kto po przerwie świątecznej nadal się bez trudu porusza, ten oszukiwał przy stole. Kto brzuszyska porządnego przez te kilka dni nie zapuścił, ten zdradził świąteczne ideały i zasługuje na potępienie. Uważajcie, Braciszkowie w Sylwestra, bo przypadki chodzą po ludziach! Przytaczam ku przestrodze, co znalazłam ostatnio w gazecie (takie przygody emerytów tylko w Anglii!) Na okładce zdjęcie jakiegoś dziadka po sześćdziesiątce. Strapiona mina i śmieszne patrzadełka na nosie. Okazuje się, że niedawno wstał po hucznym melanżu. Kierowany złymi przeczuciami spogląda w lustro, a tam okulary na gębie. Tak dobrze zamocowane, że się zdjąć nie da... Okazuje się, że to tatuaż! Po początkowym ataku paniki, dziadek oddycha na chwilę z ulgą, bo anonimowy tatuator zadbał przynajmniej, żeby były to okulary markowe. Niestety! Chwilę później żona nieszczęsnego emeryta zauważa, że nastąpiła pomyłka w znaku firmowym i dziadek ma wrysowaną na stał

Etykiety

Pokaż więcej