Każą się leczyć tym, czym się struło.
Po dłuższej przerwie technologicznej wróciłam więc do trenowania sztuk walki. Bo skoro przebrnęłam przez niełatwe i kosztowne początki, bez sensu byłoby się teraz poddać.
Nie wiem, jak jest w Polsce, ale w Anglii, żeby naparzać się na ringu, trzeba po pierwsze wykupić specjalne ubezpieczenie. Jak możecie sobie wyobrazić, nie jest ono tanie, ale co tam! Szarpnęłam się ten jeden raz, żeby w razie czego wdowiec chociaż rentę po mnie dostał. Jak już miałam tę nieszczęsną polisę, musiałam wyposażyć się w równie kosztowny uniform i całe mnóstwo ochraniaczy. I to jakich! Na nogi każą wciągać jakieś wełniane pończochy z dziurami na piętach i wielkimi, styropianowymi listwami na goleniach. Na to jeszcze nakłada się wielkie, styropianowe "buty" na rzepy, które mają ochraniać stopy od góry. Od dołu zaś nie ma żadnej ochrony, tylko wentylacja — kickboxingowy "but" nie ma podeszwy (bo i po co, jak się trenuje na materacach?) Ma za to szelki do podtrzymywania paluchów. Inaczej parówy wychylałyby się spod ochronnego daszku ciekawsko na boki i dały łatwo połamać przy niefortunnym kopnięciu.
Człowiek w tym całym badziewiu prezentuje się (i czuje!) oczywiście okropnie. Styropianowe rajty i groteskowe buty na rzepy, przeistaczają normalne ludzkie giry w grube belki poowijane onucami. Ale to i tak nic przy ochraniaczu na szczękę! W bokserskiej nakładce na zębach każdy mógłby zagrać statystę u boku Rockiego Balboa.
I tutaj, Braciszkowie, bardzo ważna rada, szczególnie dla dziewcząt. Co jak co, ale akurat ochraniacz na paszczę dobierajcie sobie zawsze dokładnie i skrupulatnie!
Jeśli kupicie nakładkę zbyt dużą (np. męską w przypadku kobiet, których szczęki są statystycznie o jedną trzecią mniejsze), zamiast na wyprowadzaniu ciosów, będziecie się skupiać na utrzymaniu w gębie wylatującego z niego kawałku plastiku. Ale tylko przez pierwszą rundę. W drugiej rundzie, jak już złapiecie lekką zadyszkę od machania przeciwnikowi stopą na wysokości twarzy, możecie odczuć pewien dyskomfort z powodu braku tlenu. Przy wysiłku fizycznym oddychamy raczej otworem gębowym niż nosem, który aktualnie jest przecież zablokowany. Nakładka zsuwa się z zębów i zamiast miarowego oddechu powoduje co najwyżej ciche rzężenie towarzyszące desperackim próbom zaczerpnięcia powietrza.
A jeśli nakładka jest za duża, a Wy macie jeszcze katar, to już więcej niż pewne, że przed końcem trzeciej rundy będziecie wąchać materace od spodu.
Tak więc z ochraniaczem na szczękę — z głową, Siostrzyczki, z głową.
Wielkie, bufiaste w kroku gacie do ćwiczeń też dobierajcie umiejętnie! Przyjrzyjcie się dokładnie, jak je noszą inni, zanim będziecie je obnosić na własnym dupsku. Czyli naciągajcie je wysoko na brzuch, a nie zostawiajcie filuternie na biodrach wyobrażając sobie, że jesteście wielce pomysłowi i sexy w jednym. Ani się nie obejrzycie, jak nogawki okażą się za długie i wywiniecie orła przy wszystkich, potykając się o własne spodnie.
Podsumowując: największym zagrożeniem dla początkującego kickboxera jest on sam, czego jestem (ciągle jeszcze żywym na szczęście) przykładem. Aspekt techniczny, a co dopiero duchowy sztuk walki można zacząć zgłębiać dopiero po przyswojeniu sobie podstawowych zasad auto-bezpieczeństwa. Ja zrobiłam jak zwykle na opak. Naoglądałam się filmów o karatekach, nasłuchałam o balansie, koordynacji i równowadze i wydawało mi się, że przyswoiłam tę wiedzę. Jak zwykle zawiodło jednak wykonanie. Zamiast wykorzystywać nabyte mądrości wobec przeciwników na ringu, raz ofiarą moich wykonów padła jedna stopa, a zaraz potem druga, żeby równowaga została zachowana. Yin i Yang, balans i harmonia... Pamiętajcie, Braciszkowie — ta zasada, niewłaściwie stosowana, przynosi ból, łzy i trzeszczenie w kościach!
Zapraszam do polubienia mojej strony na Facebooku — w ten sposób nie umknie Wam żaden nowy wpis!
Komentarze
Prześlij komentarz