"(…) rozważania przerywa mi jakiś starszawy chłop z nikczemnym, z mojego punktu widzenia, wąsem. Nie wiedzieć czemu przyczepia się właśnie do mnie i nawija na ucho po rosyjsku, zapluwając przy tym całą małżowinę, co uznaję za czyn karygodny. Nie po to czyściłam ucho ledwie przed wyjściem bohatersko zakupionymi w sklepie patyczkami, żeby jakiś pijany kutafon mi je teraz zaślinił. Ledwo daję radę go odstraszyć i nacieszyć się towarzystwem własnych znajomych, kiedy podchodzi do mnie następne indywiduum.
Dziadek lat około siedemdziesięciu, również po rosyjsku, stara się nawiązać ze mną rozmowę. Wspaniale — robię furorę wśród mołdawskich seniorów. Udaje mi się zrozumieć parę pojedynczych słów, a są to: "Polska Pany" (…) i "Piłsudski obrońca Europy". To ostatnie przy akompaniamencie bliżej nieokreślonych pobocznych dźwięków, mających widocznie naśladować hymn Polski. Melodii towarzyszy wojskowy gest salutowania. Dziadek robi to tak popisowo, że aż Yuko i François milkną i zaczynają śledzić przebieg wydarzeń. Co gorsza, Japonka zaczyna czynnie brać w nich udział. Ja, bez znajomości rosyjskiego, "pogadałabym" z dziadkiem pewnie ledwie chwilę, posyłając kilka uśmiechów i ten odszedłby uznawszy, że nie da się ze mną dogadać. Na nasze nieszczęście Yuko mówi jednak po rosyjsku i nawiązuje się dłuższa konwersacja, z której wynika, że dziadek chciałby mnie pojąć za żonę w trybie jak najszybszym, zapewne jeszcze zanim wytrzeźwieje…
(fragment „Dziury w podróży”, część „Trzy imprezy i pogrzeb w Mołdawii — Święto Wina, czyli pułapki kiszyniowskiej zabudowy miejskiej”)
Jeśli chcesz wiedzieć, co wydarzyło się dalej, upoluj pomarańczową kniżkę w Empiku, Sklepie Podróżnika, bądź jednej z dziesiątek innych księgarni internetowych lub stacjonarnych posiadających ją w swojej ofercie.
Foteczka w porach to efekt sesji zdjęciowej inspirowanej własnie książką "Dziura w podróży". Więcej o sesji możecie poczytać [tutaj].
Odlotowe ciuszki: Samodobro
Pstryk pstryk: Magda Galas
Komentarze
Prześlij komentarz