Cóż to był za łikend z Samodobro! Sesja zdjęciowa inspirowana „Dziurą w podróży” przyniosła radość i uśmiech nie tylko nam — bezpośrednio zaangażowanym, ale i całej gminie (i żeby tylko jednej!) Panowie z Nadleśnictwa Barycz pożyczyli sarnę, dzika oraz troszkę ptactwa — cała menażeria dojechała do nas w komfortowych warunkach pod okiem prywatnego szofera. Podczas jazdy zwierzyna śmiało zerkała przez okna samochodu, wywołując, jak możecie sobie wyobrazić, niemałą sensację na drogach i aplauz przypadkowych przechodniów.
Ku zdumieniu ekspedientki małego wiejskiego sklepiku nieopodal, na potrzeby sesji zakupiono wcześniej czterdzieści potężnych, zgodnie z modą organicznych porów. Śmierdziuchy były przetrzymywane przez całą noc w stodole, by dzień później przywalić mnie swoim ciężarem (i zapachem) w studio. Kiedy tak leżałam pod górą porów próbując zdobyć się na profesjonalny uśmiech w stronę obiektywu, kilka robali ośmieliło się wyleźć z liści i zaskoczyć niespodziewanym przemarszem po powierzchni skóry… 😬
Miejscowy dziadek mający wcielić się w rolę oświadczającego mi się mołdawskiego amanta przybył na czas, a nasze piękne zdjęcia „ślubne” wysłane przeze mnie naprędce tu i tam wywołały panikę wśród znajomych, żem się hajtnęła potajemnie z nieznajomym przedstawicielem starszego pokolenia.
W końcu, legendarna łada (Załoga 2107) zaparkowała z gracją przed obiektywem, by wcielić się w rolę swojego rumuńskiego odpowiednika, w którym całe życie przeleciało mi niegdyś przed oczami...
Całości bezbłędnie dopełnił Kuba Koszmal jako kierowca wehikułu romskiej proweniencji. Wąsiora do swojej roli hodował sumiennie awansem, jak na prawdziwego aktora przystało.
Nad całością czuwała Magda Galas z pomocą uśmiechniętego małżonka i… pięcioletniego urwisa — wspaniale zapowiadającego się fotografa i reżysera. To dzięki nim wszystko przebiegło sprawnie i zgodnie z ambitnym, dobrze przemyślanym wcześniej planem! Wykonali oni kawał ciężkiej pracy, rozsiewając wokół atmosferę pozytywnej i radosnej mobilizacji!
Wszystkim powyżej, a także mojemu kochanemu Kierowcy i Asystentowi w jednym SERDECZNIE DZIĘKUJĘ — bawiłam się przednio i już nie mogę się doczekać, by zaprezentować moim Czytelnikom efekty końcowe sesji! Tymczasem na załączonych obrazkach foteczki ukazujące kulisy naszych łikendowych szaleństw — oglądajcie na zdrowie! 😃
P. S. Mój makijaż to dzieło Marii. Z rozczochranej, zmęczonej podróżą (tysiące kilometrów w trasie na przestrzeni kilku ostatnich tygodni) twarzy zdołała wydobyć co najlepsze i za to jej chwała!
Fragmenty "Dziury w podróży" do których odnoszą się poszczególne zdjęcia, można poczytać online [tutaj].
Reszta foteczek jest dostępna na Facebooku [tutaj].
Zachęcam serdecznie do zaglądania na strony Samodobro i kupowania ich kolorowych, niebanalnych ciuchów wykonywanych z sercem!
Ku zdumieniu ekspedientki małego wiejskiego sklepiku nieopodal, na potrzeby sesji zakupiono wcześniej czterdzieści potężnych, zgodnie z modą organicznych porów. Śmierdziuchy były przetrzymywane przez całą noc w stodole, by dzień później przywalić mnie swoim ciężarem (i zapachem) w studio. Kiedy tak leżałam pod górą porów próbując zdobyć się na profesjonalny uśmiech w stronę obiektywu, kilka robali ośmieliło się wyleźć z liści i zaskoczyć niespodziewanym przemarszem po powierzchni skóry… 😬
Miejscowy dziadek mający wcielić się w rolę oświadczającego mi się mołdawskiego amanta przybył na czas, a nasze piękne zdjęcia „ślubne” wysłane przeze mnie naprędce tu i tam wywołały panikę wśród znajomych, żem się hajtnęła potajemnie z nieznajomym przedstawicielem starszego pokolenia.
W końcu, legendarna łada (Załoga 2107) zaparkowała z gracją przed obiektywem, by wcielić się w rolę swojego rumuńskiego odpowiednika, w którym całe życie przeleciało mi niegdyś przed oczami...
Całości bezbłędnie dopełnił Kuba Koszmal jako kierowca wehikułu romskiej proweniencji. Wąsiora do swojej roli hodował sumiennie awansem, jak na prawdziwego aktora przystało.
Nad całością czuwała Magda Galas z pomocą uśmiechniętego małżonka i… pięcioletniego urwisa — wspaniale zapowiadającego się fotografa i reżysera. To dzięki nim wszystko przebiegło sprawnie i zgodnie z ambitnym, dobrze przemyślanym wcześniej planem! Wykonali oni kawał ciężkiej pracy, rozsiewając wokół atmosferę pozytywnej i radosnej mobilizacji!
Wszystkim powyżej, a także mojemu kochanemu Kierowcy i Asystentowi w jednym SERDECZNIE DZIĘKUJĘ — bawiłam się przednio i już nie mogę się doczekać, by zaprezentować moim Czytelnikom efekty końcowe sesji! Tymczasem na załączonych obrazkach foteczki ukazujące kulisy naszych łikendowych szaleństw — oglądajcie na zdrowie! 😃
P. S. Mój makijaż to dzieło Marii. Z rozczochranej, zmęczonej podróżą (tysiące kilometrów w trasie na przestrzeni kilku ostatnich tygodni) twarzy zdołała wydobyć co najlepsze i za to jej chwała!
Fragmenty "Dziury w podróży" do których odnoszą się poszczególne zdjęcia, można poczytać online [tutaj].
Reszta foteczek jest dostępna na Facebooku [tutaj].
Zachęcam serdecznie do zaglądania na strony Samodobro i kupowania ich kolorowych, niebanalnych ciuchów wykonywanych z sercem!
Komentarze
Prześlij komentarz