Rok 2018 już zjada mnie żywcem, Braciszkowie - a Was?
PS. Poważnie rozważam rozpoczęcie obchodzenia Nowego Roku w obrządku chińskim lub JAKIMKOLWIEK INNYM od tego przyjętego w Europie. Nie chodzi bynajmniej o fascynację ichniejszą kulturą, a jedynie o względy praktyczne.
Realizację noworocznych postanowień zaczynamy zwyczajowo pierwszego stycznia. W tym czasie większość ludzi ma podobne pobożne oczekiwania wobec własnej osoby, co powoduje przeciążenia w pewnych rejonach gospodarki.
Stąd, w czynie społecznym jestem gotowa rozpocząć realizację własnych postanowień noworocznych z, dajmy na to, kilkumiesięcznym opóźnieniem. Zachęcam wszystkich do przyłączania się do akcji. W ten sposób odciążymy nieco siłownie, które przez pierwsze tygodnie w roku pękają w szwach, sklepy ze zdrową żywnością i inne cieszące się szczególną popularnością punkty w okolicy. Odetchną trenerzy i kucharze, a właściciele przybytków będą mogli liczyć na równy zarobek przez cały rok.
Jeśli ktoś chciałby do w/w się przyłączyć - śmiało! Z tym, że ja zaczynam dopiero w przyszłym roku, bo na ten porobiłam już plany zgodnie z powszechnie obowiązującą etykietą. Moim postanowieniem jest dopilnowanie, by na bloga trafiły wreszcie wszystkie zaległe zdjęcia i materiały, których z jakiegoś powodu nie opublikowałam w zeszłym roku. Jest tego trochę, ale bez strachu - obiecuję, że postaram się je dozować! ;)
Foto: Katarzyna "Szaku" Juchniewicz (the-after-image)
Podczas robienia zdjęcia nie ucierpiały żadne zwierzęta ani ludzie.
Podczas robienia zdjęcia nie ucierpiały żadne zwierzęta ani ludzie.
Komentarze
Prześlij komentarz